Adres
ul. Ojców Oblatów 1, 54-239 Wrocław
Księgarnia
Pn-Pt: 13:00 - 18.00
Nd: 9:30 - 13:00
To przekonanie dotyczy różnych dziedzin naszego życia, między innymi pracy. Jeżeli więc czujemy, że ta, którą wykonujemy, nie daje nam radości, zadowolenia, jeżeli się w niej nie odnajdujemy – to warto się zastanowić, dlaczego tak jest i czy nie nadszedł czas, by podjąć działania, które poprowadzą nas do zmiany. Dodatkowo warto wiedzieć, że jeżeli sami nie zatroszczymy się o swoje sprawy, to życie prędzej czy później coś nam narzuci. Lepiej więc świadomie dokonywać wyborów, zgodnie z tym, co czujemy w sercu i robić to, co daje nam radość, niż chodzić sfrustrowanym i mówić, że takie jest życie.
Kiedy w czerwcu 2022 roku zdecydowałam się na zmianę działu w pracy, bo akurat pojawiła się taka możliwość (i ponieważ tego też potrzebowałam po 6 latach intensywnego działania), szybko po podjęciu nowych obowiązków zorientowałam się, że to nie do końca jest jednak to, co chciałabym zawodowo robić.
Po pewnym czasie zaczęłam więc pytać Pana Boga, co mam robić: zostać w tym miejscu, czy szukać czegoś nowego? Gdzieś głęboko w sercu miałam takie pragnienie, aby w mojej pracy wykorzystywać znajomość języka niemieckiego z racji skończonych studiów, ale również dlatego, że lubiłam ten język, i że angielski, z którym na co dzień pracowałam, nie przynosił mi wystarczającej satysfakcji.
Pierwszym takim potwierdzeniem, że mam szukać innej pracy, było Słowo Boże na temat talentów, które akurat pojawiło się w czytaniach na dany dzień. Zrozumiałam wtedy, że skoro znam niemiecki, mam pewną umiejętność, to szkoda, że tego nie wykorzystuję; i że to się marnuje, a przecież na pewno gdzieś, ktoś, tego potrzebuje.
Potem zaczęłam też sprawdzać w Biblii, co nam Bóg mówi na temat pracy. Trafiłam wtedy na 3 fragmenty:
Powyższe fragmenty utwierdziły mnie w przekonaniu, że praca ma dawać szczęście i pokój, więc skoro w mojej tego nie odczuwam – to nie jest to coś, co mam robić, tym bardziej, że wcześniej miałam już takie doświadczenie spełnienia zawodowego, więc wiedziałam, jak to jest.
Kolejnym krokiem było to, że zaczęłam przeglądać różne oferty pracy i zauważyłam, że są takie, które mnie interesują.
Pytałam też inne wierzące osoby, jakie jest ich podejście do tematu pracy. Najbardziej dotknęły mnie jednak słowa usłyszane u jednego z mówców chrześcijańskich, że trzeba iść za dobrymi pragnieniami serca, bo to właśnie Bóg je nam daje. To wtedy właśnie pierwszy raz usłyszałam tego typu słowa, o których to wspomniałam już tytułem wstępu.
W końcu, po tych wszystkich analizach, zdecydowałam się aplikować na 3 stanowiska, które mnie zainteresowały – jednocześnie oddając to Bogu, że jeśli któraś z tych ofert jest dla mnie, to niech tak się stanie, niech otworzy drzwi; a jeśli nie tędy droga, to niech zamknie drzwi. To był chyba taki pierwszy moment w moim życiu, kiedy świadomie zaczęłam uczyć się współpracy z Bogiem w konkretnej sprawie i oddałam Mu kontrolę nad tą sytuacją.
Co ciekawe, żadna z firm nie była wtedy mną zainteresowana… W związku z tym, że zaprosiłam Boga do tego towarzyszenia mi w szukaniu pracy, zauważyłam, że brak reakcji ze strony przedsiębiorstw nie spowodował smutku, nie pojawiło się też takie myślenie, że zrobiłam coś nie tak, bo wiedziałam, że Pan Bóg wie lepiej co na dany moment jest mi potrzebne. Po prostu to nie były prace dla mnie.
W 2022 roku nie doszło więc u mnie do żadnych zmian zawodowych. Uświadomiłam sobie jednak, że dzięki pracy, którą wykonuję, może nie spełniam jeszcze potrzeb serca – ale mogę realizować inne marzenia, bo mam na to czas, gdyż np. moje obowiązki nie wymagają zostawania po godzinach. Myślę, że Pan Bóg zatroszczył się o to, abym po 6 latach intensywnej pracy po prostu wreszcie trochę odpoczęła.
Proces zmian zawodowych rozpoczął się więc z początkiem Nowego Roku.
Pierwszego stycznia 2023 podczas modlitwy przekazane zostało mi słowo prorocze, że Bóg w tym roku pokaże mi swoją miłość, i to, jak się o mnie troszczy, i że ważne moje sprawy zostaną załatwione, i że doświadczę tego, co dla mnie przygotował, i że ta Boża miłość wyleje się także na innych.
Dziś już wiem, że ta Boża obietnica wypełniła się między innymi przez to, że od pierwszego października 2023 zaczęłam nową pracę związaną z językiem niemieckim w innym dziale firmy, w której pracuję. Bóg spełnił więc moje marzenie.
A teraz pokrótce, jak do tego doszło, bo to wcale nie było takie proste.
W tym roku mocno towarzyszą mi słowa z Pisma Świętego:
Są one dla mnie takim zapewnieniem, że Bóg pragnie naszego szczęścia w życiu.
Mimo iż w moim sercu cały czas było pragnienie, by szukać nowej pracy, w 2023 roku przychodziło mi to z dużym trudem. Nie bardzo miałam np. ochotę by przeglądać oferty poza firmą, bo wywoływało to jakiś lęk, niepokój. Poza tym, jak już to robiłam, to miałam takie wrażenie, że nic takiego nie ma, co by pasowało do mojego profilu zawodowego, co by mi się podobało. Czułam też, że jeżeli czegoś nie zrobię, nie zmienię, to za chwilę będę musiała uczyć się nowych rzeczy w obecnej pracy, rzeczy, które mnie totalnie nie interesują. Obawiałam się, że życie narzuci mi coś, czego nie chcę a ja to po prostu przyjmę.
Od momentu nawrócenia wiedziałam już, że dla Boga nie ma nic niemożliwego, że tam, gdzie nasza słabość, tam może objawić się Jego chwała.
Nasze życie to nieustanna współpraca z Nim. Są pewne rzeczy, których Bóg za nas nie zrobi, czyli np. nie poszuka oferty, nie przygotuje CV, czy też nie aplikuje na dane stanowisko. Może nam w tym jednak towarzyszyć i nas do tego uzdalniać. I tak też się stało w moim przypadku. Zanim jednak do tego doszło, Pan Bóg pracował nade mną, zmieniając krok po kroku mój sposób myślenia, stawiając na mojej drodze różnych ludzi. Podczas modlitw wstawienniczych mówił o tym, że mam się nie bać, że On będzie mi błogosławił, że „nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi knotka o nikłym płomyku” – Iz 42, 3 – nieustannie zapewniał mnie o swojej miłości i trosce.
Szczególnie w życiu duchowym zaczęłam widzieć Jego błogosławieństwo i to, jak uzdalnia mnie do różnych zadań na rzecz Bożego Królestwa. Uczył mnie, jak wychodzić ze strefy komfortu, jak małymi krokami iść do przodu. I o ile w życiu duchowym, kościelnym, pokonywanie trudności – pomimo lęku – było już dla mnie możliwe, to nadal nie potrafiłam tego przenieść na ten obszar zawodowy, nie umiałam oddać Bogu nad tym kontroli, i nie potrafiłam Mu w pełni zaufać. Cały czas pojawiało się takie przekonanie, że sama muszę się z tym zmierzyć (co nie jest oczywiście prawdziwe). W tym wszystkim miałam jednak pewność, że to tylko kwestia czasu, kiedy Pan Bóg mnie uzdolni do tego, abym zaczęła też działać na tym polu zawodowym, bo widziałam już, jak przemienił mnie w innych dziedzinach mojego życia. Myślę, że Pan Bóg musiał mieć przez ten czas bardzo dużo cierpliwości względem mnie, nieustannie mi powtarzając, że nie jestem w tym sama, że On przy mnie jest, i że mi towarzyszy.
I w końcu przyszedł taki dzień, kiedy to tak po prostu, bez żadnego lęku i oporu, przejrzałam w firmie oferty pracy z językiem niemieckim, znalazłam taką, która wydawała się interesująca, skontaktowałam się z osobami, które tam pracują, umówiłam się na spotkanie, aby opowiedzieli mi, czym się zajmują, aplikowałam na nią i zaczęłam przygotowywać się do ewentualnej rozmowy.
Co ciekawe, dwa tygodnie wcześniej wróciłam z rekolekcji ekumenicznych, gdzie dostałam słowo prorocze, że nadchodzą zmiany w moim życiu na podstawie Pieśni nad Pieśniami 2, 11 – „Bo oto minęła już zima, deszcz ustał i przeszedł. Na ziemi widać już kwiaty, nadszedł czas przycinania winnic”. Wiedziałam, że jest to odpowiedź na zmiany związane między innymi z pracą, bo o to konkretnie Pana Boga pytałam. Miałam więc już takie przekonanie, że to tylko kwestia czasu, kiedy to Boże Słowo się wypełni w moim życiu.
Wracając do procesu rekrutacji, to bardzo szybko to przebiegło, bo w niedzielę aplikowałam na stanowisko pracy, w środę wyznaczono mi termin rozmowy, a w piątek rano się ona odbyła, a koło południa tego samego dnia już wiedziałam, że mam tę pracę. Pan Bóg tak to wszystko sprawnie zorganizował i zadbał o każdy szczegół, bo akurat w ciągu tego tygodnia nie miałam już żadnych dodatkowych zajęć ani weekendowych wyjazdów. Mogłam się więc na spokojnie do tego wszystkiego przygotować.
A w piątek rano, przed wyjściem do pracy, miałam takie przekonanie, że dostanę to stanowisko, co Bóg mi potwierdził przez słowa z Psalmu 128, 2 – „Bo z pracy rąk swoich będziesz pożywał, będziesz szczęśliwy i dobrze ci będzie”, które akurat były czytaniem na ten dzień.
Z takich istotnych rzeczy to chciałam jeszcze dodać, że w momencie, kiedy zdecydowałam się aplikować, powiedziałam też Panu Bogu: “To, co jest w moim zasięgu – to ja zrobię”, a resztę zostawiam Jemu. Jeżeli ta praca miałaby np. zaszkodzić mojej relacji z Nim, albo ograniczyć mój czas we wspólnocie, albo zaszkodzić mojemu zdrowiu (bo np. będzie wymagać wielu nadgodzin), to niech On nie dopuści do tego, bym ją dostała. Dla mnie ważne jest bowiem też to, by mieć po pracy czas wolny na odpoczynek i inne aktywności.
A teraz cieszę się, że mogę innym o tym opowiadać, jak Bóg działa w moim życiu, żeby im pokazać, że u nich też tak może być, bo On pragnie być w życiu każdego człowieka i obdarzać go swoimi dobrami i szczęściem.