Adres
ul. Ojców Oblatów 1, 54-239 Wrocław

Księgarnia
Pn-Pt: 13:00 - 18.00
Nd: 9:30 - 13:00

MASTER'S COMMISSION

10-miesięczna stacjonarna szkoła uczniostwa i życia chrześcijańskiego

Zorganizowana w trzy etapy

Etap I – odkrywanie wiary

Na pierwszym etapie odkrywamy wiarę i poświęcamy się poszukiwaniu naszej tożsamości. Hałasy, który towarzyszą codziennemu życiu, staramy się wyciszyć, aby wejść głębiej w relację z Bogiem. Poznajemy skarbiec Pisma Świętego i uczymy się różnych form duchowości.

Etap II – wrastanie w miłości

Na drugim etapie wzrastamy w miłości, koncentrując się na wspólnocie (czyli naszej klasie). Pracujemy nad swoim charakterem, ćwiczymy umiejętności budowania relacji i mierzymy sie z pytaniem o powołanie: nasze osobiste, jak i wspólne – powołanie do pójścia za Chrystusem.

Etap III – dzielenie sie nadzieją

Na trzecim etapie naszym celem jest dzielenie się nadzieją. Podróżujemy po Szwajcarii i Europie, odwiedzając wspólnoty, kościoły, instytucje społeczne i inne organizacje, i dzielimy się z innymi tym, czego Bóg dokonał w naszym życiu oraz w tym roku. Angażujemy się w projkekty socjalne i praktyczne, bierzemy udział w obozach, rekolekcjach, nabożeństwach, szkoleniach, i wielu więcej. W ten sposób możemy być świadkami tego, jak Bóg działa dzisiaj w wyjątkowy sposób w różnych miejscach.

Świadectwa

Świadectwo 1

Świadectwo Oli

W pierwszym tygodniu MC otrzymałam słowo: "Nie bój się już więcej, niech radość będzie z tobą już zawsze".

Na początku nie bardzo rozumiałam, co to oznacza. Zapytałam sama siebie: dlaczego Bóg mówi mi, żeby się nie bać, skoro nie czuję strachu? I jak mogłabym stać się bardziej radosna, skoro wszystko jest w porządku?

Ze względu na moją przeszłość zawsze starałam się być silna i niezłomna; udawać, że nie mam uczuć, ponieważ rozumiałam je jako oznakę słabości.

Ale z czasem Bóg objawiał mi coraz bardziej, w jakim miejscu naprawdę byłam. Pokazał mi, że przeżywam dwa rodzaje zachowań: stan kompletnego braku emocji lub niekontrolowany rollercoaster uczuć.

I od tego zaczął ze mną pracować. Pomógł mi wzrastać w wytrwałości i obdarzył mnie uczuciem spokojnej radości. Nauczyłam się wyrażać i odnajdywać źródła wielu uczuć oraz radzić sobie z nimi w bardziej dojrzały sposób.
Bóg nauczył mnie, że wrażliwość nie jest słabością i że mogę odkrywać nową drogę, przyznając się do swoich zmartwień i dzieląc się swoimi zmaganiami z innymi ludźmi.

Bóg obiecał mi: "Jeśli w końcu zdejmiesz swoją zbroję i odpuścisz, otoczę cię Moją ochroną i zapewnię wszystko, czego potrzebujesz".

Świadectwo 4

Świadectwo Hani

Odkąd pamiętam, znałam Boga.

Mimo to, spróbowałam temu zaprzeczyć i ustanowić moją tożsamość wedle własnego projektu.

Bóg jednak przeszkodził.
-Nie udawaj, że mnie nie znasz - rzekł.

Zwróciłam się ku Niemu, po czym ponownie odwróciłam się.

-Nie możesz udawać, że mnie nie znasz - przemówił jasno.

Potem zaprowadził mnie do MC, gdzie na początku roku dostałam od Niego słowo: „Nie tylko wiesz o Mnie, ale i znasz Mnie…”

Wydarzenia podczas następnych miesięcy były kolejnymi przypomnieniami: „Znasz Mnie. Poznaj Mnie jeszcze lepiej. Poszukuj Mojej bliskości.”

Powiedział więcej - Twoja droga ku Mnie, wiedzie przez wspólnotę.
Przed MC lubiłam utrzymywać dystans od udziału we wspólnocie. Wierzyłam, że nie potrzebuję jej. Nie chciałam być ograniczona przez zaangażowanie. Czułam się niepewnie i niespokojnie będąc w grupie.
Poprzez życie w społeczności MC, Bóg uzdrowił moje postrzeganie siebie pośród innych.

Odkryłam, że żyjąc w wierze wspólnie z innymi, praktyka chrześcijańskiego stylu życia jest łatwiejsza a wiara i miłość silniejsze.
Już nie patrzę na siebie jako na kogoś, kto z trudem zmaga się z interakcjami grupowymi.
Cenię ludzi wokół mnie i sama jestem doceniona, dzięki czemu mogę z wdzięcznością spoglądać na moją egzystencję, będąc świadoma, że jest ona największym darem od Pana.

Świadectwo 2

Świadectwo Natalii

"Bóg jest ze mną" - to zdanie prowadziło mnie przez większość tego roku, a nauka ufania Bogu była jednym z najważniejszych procesów.

Przed MC moja relacja z Bogiem nie była taka stabilna. Czułam, jakbym żyła podwójnie. Życie wiarą w kościele oraz szkolne życie, życie w społeczeństwie. Wiele razy nakładałam niewidzialną maskę wśród ludzi, która chowała moją tożsamość wiary. W trakcie tych lat Bóg wydawał mi się być kimś dalekim, kto gra ludzkim życiem.

W MC mój obraz Boga zmienił się gdy zorientowałam się, że On jest tak blisko mnie. Już w jednym z pierwszych tygodni mogłam doświadczyć głębokiej więzi z Bogiem, jakiej nigdy wcześniej nie odczuwałam. Ta sytuacja doprowadziła mnie do decyzji, aby naprawdę zacząć dbać o moją relację z Bogiem i walczyć o nią każdego dnia. Mogłam zdać sobie sprawę jak bardzo jesteśmy zależni od Boga.
MC pomogło mi otworzyć wiele sfer mojego życia na Jezusa, a codzienne czytanie pisma świętego dało mi możliwość poznawania go więcej i więcej.

On nie jest gdzieś daleko, ale jest najbliżej, jak tylko się da - w nas.

Wszystkie te doświadczenia pomogły mi zrozumieć, co znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. To nie jest pamiętanie o Bogu tylko w kościele czy w domu, ale wszędzie i zawsze. W tym roku moje podwójne życie złączyło się w jedno.

Świadectwo 3

Świadectwo Agaty

Całe życie zmagałam się z poczuciem, że jestem porzucona i zapomniana. Codziennie nakładając na siebie maski, sama zapomniałam, kim tak naprawdę jestem, sama siebie porzuciłam. Kiedy moje życie nie potoczyło sie tak, jak chciałam, straciłam wszelką nadzieję. Nie wiedziałam, dokąd iść, nie potrafiłam znaleźć żdnego rozwiązania.
Nawet, kiedy doświadczyłam już spotkania z Chrystusem w pewnym momencie mojego życia - nie wierzyłam, że może mi On pomóc. Ale było we mnie wielkie pragnienie pojechania na jeden rok do MC.

W pierwszym miesiącu usłyszałam takie słowa: "Wypłyną z Ciebie strumienie wody żywej".

To był Boża obietnica. Ja sama nie wiedziałam, jak wiele pragnienie Boga jest w moim sercu. A tylu rzeczy próbowałam w życiu. abu tylko być szczęśliwą. Ale dopiero poznanie Boże miłości, miłości Ojca, sprawiło, że mogłam powiedzieć: już więcej nie pragnę.

Wtedy nagle zrozumiałam: już nie czuję sie porzucona ani zapomniana. Zobaczyłam Jego miłość, zaakceptowałam ją, i to mnie zupełnie odmieniło. Już nie byłam tylko szczęśliwa, czułam się pobłogosławiona tą głęboką, prawdziwą, wieczną relacją.

Kiedy to sie wydarzyło, mogłam otworzyć się na innych. Zrozumiałam, że tej "żywej wody" nie mogę zatrzymać tylko dla siebie, jej strumienie muszą wypłynąć na zewnątrz. Są zbyt wspaniałe, żeby sie nimi nie podzielić.

previous arrow
next arrow

Więcej informacji

Kliknij, aby dowiedzieć się więcej.