Adres
ul. Ojców Oblatów 1, 54-239 Wrocław
Księgarnia
Pn-Pt: 13:00 - 18.00
Nd: 9:30 - 13:00
To był bardzo dziwny proces, bardzo szybki, świadkowie byli podstawieni, oskarżenia bezpodstawne, wyrok z góry założony i taki też został wydany – czyli kara śmierci. Jezus nie musiał brać udziału w tym całym przedstawieniu ale zgodził się na to bo taka była potrzeba. Bardzo dobrze wiedział po co przyszedł na ten świat, bardzo dobrze wiedział, że podążać za głosem Boga nie jest łatwe i bardzo wielu ludziom może się to nie spodobać. My też bardzo łatwo oskarżamy, bardzo łatwo wydajemy wyroki. To jest dla nas proste bo przecież każdy tak robi. Żaden to problem ośmieszyć drugiego człowieka, szczególnie kiedy jest się jednym z wielu.
Każdy dzień jest walką. Czasem tylko trafiają się poranki lekkie, łatwe i przyjemne. Obowiązki, zasady, to co nie jest popularne, to co nie jest przyjemne, dźwigają tylko cisi bohaterowie. W plastikowym świecie który idzie bez wysiłku, z prądem rzeki, tak jak wszyscy, nikt nie chce wyjść przed szereg, nikt nie chce dać się ośmieszyć. Dlaczego? Bo to jest trudne, bo to jest ciężkie, bo to dużo waży i dużo wymaga wysiłku.
Jezus – cichy bohater, wziął ciężar na siebie bez słowa i poszedł.
Przewrócić się to żaden wstyd. Ten się nie myli kto nic nie robi. Przewrócić się to żaden wstyd, szczególnie kiedy inni podstawiają nogi. Przewrócić się to żaden wstyd to normalna ludzka rzecz. Bo wszyscy upadamy ale nie wszyscy się podnosimy. A podnieść się to znaczy nie przejmować się śmiechem, przełknąć wstyd, nie dać się przygnieść palcom, które wytykają, unieść dumnie głowę i pójść dalej. Podnieść się to jest dopiero coś. Podnieść się to znaczy uzyskać prawdziwą przewagę.
Jezus upadł podczas niesienia krzyża, kiedy realizował trudne zadanie. Ale wstał i poszedł dalej, bo w miejscu upadku już nic ciekawego nas nie spotka.
Rodzice zawsze są przy swoich dzieciach. Nawet wtedy kiedy nie mogą nic zrobić. Właśnie wtedy stoją z boku obserwują i często płaczą. Płaczą bo wiedzą dokąd prowadzi ta czy inna droga . My sami często nie wiemy dokąd zmierzamy. Często idziemy tam bo to jest modne. Cieszymy się z tego, że jesteśmy tacy jak inni. I bacznie pilnujemy żeby tylko się nie wychylić. A nasza matka jest zawsze blisko, zawsze można jej spojrzeć prosto w oczy i zobaczyć czy jest z nas dumna czy może łzy wyciera późną nocą.
Dokąd zaprowadzi nas dzisiejszy sposób życia? Czy warto się nad tym zastanawiać? Może wszystko ułoży się jakoś tam, samo? A może jednak warto świadomie wziąć życie w swoje ręce?
Każdy ma swoje sprawy, każdy chce dogonić uciekający czas. Każdy łapie go w ręce myśląc, “już go dopadłem” ale czas jest jak piasek, właśnie w tej chwili wyleciał nam z rąk. A przecież można zatrzymać się na moment, pomyśleć i pomóc. Bezinteresowna pomoc nie wiele kosztuje, to tylko chwila z całego prywatnego czasu. Każdy z nas posiada paletę talentów. Każdy potrafi coś bardziej niż inni.
A może bezinteresowna pomoc za bardzo wkracza w naszą wolność. Jestem wolny, żyję tylko dla siebie, dlaczego miałbym coś dla kogoś zrobić?
A najładniejszy widok na świecie to brak smutnych ludzkich twarzy?
Wszyscy mamy marzenia, wszyscy chcemy dokonać czegoś wielkiego, wszyscy chcemy by nas zauważono. Ale człowiek nie lubi zmian. Dlaczego? Nie wiadomo. A przecież każda zmiana jest szansą na osiągnięcie celu. Człowiek nie lubi podróży w nieznane ale przecież każdy krok jest nadzieją że w końcu może coś dobrego się przydarzyć. Kiedy siedzimy zamknięci w swoim pokoju przed komputerem czy przed telewizorem, nigdy nie otrzemy twarzy Jezusowi, nigdy nie spełnimy żadnych swoich marzeń, nigdy nie dokonamy rzeczy wielkich i nigdy nie zostaniemy zauważeni.
Wychodzimy czy zostajemy w swoich mieszkaniach? Uwaga, bo tam za oknem sytuacje mogą wymknąć się z pod kontroli.
7. Stacja siódma – Jezus po raz drugi nie wytrzymuje ciężaru niesionego krzyża.
Wielka podróż zawsze zaczyna się od małego kroku.
Nikt z nas od razu nie umiał chodzić.
Każda minuta składa się z cierpliwych 60 sekund.
Każde wypracowanie to układanka z wielu skrzętnie dobranych wyrazów.
Dobre i szczęśliwe życie składa się z wielu niezmarnowanych chwil.
Zwycięstwo często jest efektem porażek.
Kto wyciągnie wnioski z drugiego upadku, kto zrozumie że życie nie jest usłane różami, ten biegnąc chociaż się przewróci, z uśmiechem wstanie, otrzepie się i pójdzie dalej.
Chrześcijaństwo nie jest religią, chrześcijaństwo jest sposobem życia. Chrześcijanin to człowiek pewny siebie, potrafiący żyć w biedzie i nie narzekać ale umiący też obfitować i nie pokładać w bogactwach nadziei. Chrześcijanin to dziecko wielkiego Boga. Nie powinniśmy płakać, chyba że raczej nad swoją niemocą jednocześnie korzystając z siły wszechmogącego ojca. Bóg nasz jest dobrym Bogiem. Nie ma w nim żadnej szczypty zła, tak jak w świetle nie ma ani ułamka ciemności a w prawdzie nie na żadnej nuty kłamstwa. Bóg współczuje, Bóg rozumie, Bóg radzi ale Bóg się nie narzuca. Bóg czeka, Bóg zawsze ma do końca nadzieję. Bo Bóg dał nam wolność i tej wolności nigdy nam nie odbierze.
Więc chodźmy zapytać Boga jak żyć.
Trzeba sto razy przegrać żeby raz wygrać. Nic tak nie przyprawia smaku zwycięstwa jak słone łzy i pot starty z czoła. Ci którzy lubią mieć coś bez wysiłku, żują w ustach puste życie bez wyrazu. “Życie puste” może piękne jest przed kamerą i ładne jest na zewnątrz. Ale tylko “życie pełne” wie ile kosztuje jeden krok kiedy nie można chodzić. Tylko “życie pełne” wie ile kosztuje ciepłe słowo kiedy wkoło pusto i zimno. “Życie pełne” może nie mieć już czasu na jakiekolwiek makijaż, może nie mieć już czasu na pójście do sklepu po nową bluzkę.
Kiedy stoimy w piątym rzędzie zawsze pamiętajmy, że ci ostatni będą pierwszymi.
Jezus obdarty z szat, prawie nagi. Całe miasto na niego patrzyło. My ludzie panicznie boimy się ujawnienia swoich wad. Ciągle przed czymś uciekamy, ciągle chcemy się gdzieś schować. Wszystkie nasze przyzwyczajenia są jak koszulki, które tak bardzo przyległy już do naszych ciał, że nie można ich odkleić. Ciągle sądzimy, że lepiej jest być kimś innym. A Bóg i tak wszystko wie. Bóg zna prawdę i wszystko rozumie. I wcale nie zmienia o nas zdania, ciągle zaprasza nas na swoje kolana, chciałby z nami porozmawiać i popatrzeć prosto w oczy. I nie ważne czy jesteśmy za wysocy, za niscy, za grubi, za chudzi, za krzywi czy jeszcze jacyś inni. Bóg patrzy głębiej, zagląda do naszego serca i tam chce porobić porządki, tam chce nas upiększać.
Czasem trudno jest się ruszyć, czasem mamy pustkę w głowie i nie wiemy za bardzo co myśleć. A życie to krótki wyraz, który pisze się długo. Każdy z nas ma swojego anioła stróża, który szepcze nam do ucha zawsze dobre rzeczy: miłość, radość, zrozumienie, przebaczenie, cierpliwość, jedność, wiara, nadzieja, ufność, wytrwałość, braterstwo, pomoc. (Przypięcie do ubrań szpilką karteczek z tymi napisami, może być ich więcej). Każdy z nas ma też swojego diabła stróża, który zawsze w piękny sposób reklamuje swoje kiepskie produkty: zazdrość, gniew, zemsta, poniżenie, wstyd, niewiara, zwątpienie, strach, chciwość, kradzież, pomówienie, samotność. (Przybicie do krzyża karteczek z tymi napisami, może być ich więcej).
Diabeł zaciera ręce, bo jego największy przeciwnik Bóg dał się zabić. Diabeł zawsze patrzy po ludzku, to znaczy my ludzie często przybieramy jego sposób patrzenia. Jesteśmy krótkowzroczni, pozorni, nie potrafimy dostrzec szerszego kontekstu. Nie widzimy jeszcze zmartwychwstania. Smucimy się i załamujemy gdy nic nie idzie po naszej myśli a przecież życie to także stąpanie po kałużach. Cieszymy się i dodajemy sobie otuchy gdy kontrolujemy to co wkoło się dzieje, nie domyślając się, że już nadciąga trzęsienie ziemi.
Jezus umarł bo Bogu zależy na nas.
Są na świecie rzeczy niezrozumiałe. Ale człowiek nie lubi robić rzeczy, których nie rozumie.
Człowiek nie lubi zaczynać jeśli już na początku nie zna końca. Bo człowiek bardzo lubi wiedzieć “po co”, a wszystkie inne sprawy nazywa bezsensownymi. A nie zawsze powietrze jest przeźroczyste. Nawet w prognozie pogody można usłyszeć o zamgleniach. Są przecież na świecie drogi bez oznaczeń, po których poprowadzić może tylko wiara. Są przecież w życiu takie bezsilne chwile z których tylko może podnieść nadzieja. Są przecież w nas takie wygodne i ciepłe miejsca z których ruszyć nas może tylko miłość.
Stacja czternasta – Jezus zaniesiony do nowo wykutego w skale grobu.