Adres
ul. Ojców Oblatów 1, 54-239 Wrocław

Księgarnia
Pn-Pt: 13:00 - 18.00
Nd: 9:30 - 13:00

mosaic, picture, art-409427.jpg

Konferencja CLF

Rozjaśniając ciemność - relacja z konferencji CLF

        – Jaki jest powód pani podróży do Stanów? – pyta mnie urzędnik celny.
        – Przyjechałam na konferencję. Tylko na tydzień.
        –
Jaką konferencję? – dopytuje o konkrety, a ja sama nie wiem, co powinnam powiedzieć.
        –
A taką chrześcijańską.
        – Wierzysz w Chrystusa? – tak brzmi trzecie pytanie zadane mi w USA, niespełna 5 minut po wylądowaniu w Atlancie w stanie Georgia.

Grubo! No, urzędnik się nie certoli. Oczywiście, że znam odpowiedź na to pytanie, nie mam żadnych wątpliwości. Czemu jednak boję się odpowiedzieć? Boję się jego reakcji, może mu się moja odpowiedź nie spodoba? Może zaraz mnie cofnie i po czternastu godzinach podróży czeka mnie kolejne czternaście godzin powrotu do Wrocławia?

Przez te parę sekund gonitwa myśli, ale za mało, żeby dogłębnie przeanalizować sytuację. Na pewno na mojej twarzy maluje się zaskoczenie tym pytaniem, ale odpowiadam zgodnie z prawdą.

        – Proszę – mówi urzędnik – jak będziesz w kościele, pomódl się za mnie. Mam na imię Findley. Bardzo cię proszę.

***

Zaskakuje mnie jego prośba, bo nie spodziewałam się takiej bezpośredniości od urzędnika państwowego w trakcie jego pracy. Ale zaskoczenie jest oczywiście pozytywne.

Jesteśmy w Georgii, jednym ze stanów tzw. “pasa Biblijnego” (Bible belt), czyli stanów, w których chrześcijaństwo odgrywa dużą rolę w społeczeństwie, a na nabożeństwa chodzi więcej osób niż przeciętnie w USA. Wyborcy głosują na konserwatystów.

Stąd spore prawdopodobieństwo, że Findley sam jest wierzący. A może po prostu był w potrzebie? Może ciemność w jego życiu była tak silna, że nie zawahał się prosić o modlitwę?

Modlę się, żeby światło Chrystusa go prowadziło.

Czy dziś nie jest tak, że wielu ludzi żyje w ciemności? W naszych domach, w szkole, w pracy. W zsekularyzowanym świecie może nawet nigdy nie słyszeli o prawdziwej Światłości, może całe życie szli w ciemności i nie znają innej możliwości. Chciałabym, żeby mogli widzieć we mnie światło Chrystusa, żeby całe moje życie było świadectwem Jego łaski.

Jeszcze przed wyjazdem, w biurze, wszyscy mnie pytają:

        – Gdzie jedziesz na urlop?
        – Do Augusty. W Georgii.

Nieczęsto zdarzają się takie podróże, więc wszyscy z entuzjazmem dopytują o szczegóły. 

Odpowiadam im tak samo, jak odpowiem też temu amerykańskiemu urzędnikowi. Z początku z rezerwą, bo boję się ich reakcji, osądu, krytyki; ale niepotrzebnie – nigdy nie reagują negatywnie. Czasem są zaskoczeni, ale zawsze mili i szczerze ciekawi detali.

Widząc taki pozytywny odzew, potem im częściej mnie pytają, tym chętniej odpowiadam. Wykorzystuję te okazje do mówienia o mojej posłudze i zaangażowaniu w Kościele. W końcu, hello, sami zapytali – idealna, “naturalna” ewangelizacja.

Taką ewangelizację chcę praktykować na co dzień – żeby ludzie wiedzieli, że jestem wierząca, kojarzyli mnie z Kościołem. Jaki widzę jej cel? Aby w momencie, kiedy potrzebują pomocy, kiedy potrzebują światła – modlitwy, wsparcia, rozmowy, wyjaśnienia wątpliwości – żebym przyszła im na myśl, po prostu żeby ludzie kojarzyli, kto w ich otoczeniu jest chrześcijaninem, bo kiedy znajdą się w ciemności, będą wiedzieli, że jest ktoś, kto ma światło.

***

Może nie każdy jest tak bezpośredni i odważny jak Findley, a może on akurat potrzebował spotkać chrześcijanina właśnie w tamtym momencie swojego życia? Każdy ma swój czas i uszanowanie tego jest też wyrazem ufności Duchowi Świętemu. On prowadzi każdego człowieka od początku, i choć człowiek może wybrać chodzenie w ciemności, to taki chrześcijanin w miejscu pracy, w domu, jest jak chodzący, świecący billboard łaski Chrystusa.

Drugiego dnia naszego pobytu idziemy na spacer po centrum Augusty. Jest tam mnóstwo charakterystycznych, “południowych” budynków, kolorowych, drewnianych domków. Ulice są prostopadłe i tworzą siatkę równych kwadratów; co znacznie ułatwia orientację. A prawie na każdym rogu jest kościół. Spośród wielu znajdujemy też katolicki, parafię Trójcy Świętej, niestety kościół jest zamknięty. Przechodzimy się tylko po pięknym, zielonym ogrodzie, pełnym palm, bukszpanów oraz pięknych figur świętych.

 

Kiedy wychodzimy z ogrodu, nagle zatrzymuje się koło nas biały pickup (chyba nie ma tu popularniejszego samochodu).

        – Czy czegoś potrzebujecie? – pyta nas kierowca. Z początku nas zaskakuje, ale potem zauważamy koloratkę na jego szyi.

Dotyka nas jego spostrzegawczość i gotowość do służby. Ewangelizacja w jego wykonaniu jest bardziej aktywna, to zauważanie i odpowiadanie na potrzeby ludzi.

 

Pytamy, czy może nas oprowadzić po kościele, na co się zgadza. Wpierw pokazuje nam obraz Czarnej Madonny w rogu, potem dopytuję go o wyzwania w jego parafii. Jego kościół w każdą niedzielę zapełnia się rodzinami z dziećmi, ludzie chętnie przychodzą na msze; co w zasadzie nas nie dziwi, bo ksiądz Jack jest naprawdę przemiłą i skromną postacią. Jest też pierwszym egzorcystą w tej diecezji, który od zera buduje swoją posługę. Prosi nas o modlitwę za osobę, która wieczorem ma otrzymać egzorcyzm. 

 

Co ciekawe, okazuje się też, że ten ksiądz – Jack – wyrósł we wspólnocie Alleluia i tam odkrył swoje powołanie. To ta sama wspólnota, która nas gości, i która organizuje całą konferencję.

 

***

 

Alleluia to ekumeniczna wspólnota, której szczególnym darem jest gościnność. W tym duchu też organizują zgromadzenie Charismatic Leaders Fellowship – CLF – z którym współdziałamy jako Europejska Sieć Wspólnot – ENC. W sumie działamy z różnymi sieciami na każdym kontynencie, w Ameryce CLF/NAN, z Australii Servants of Jesus, globalnie ze Sword of the Spirit, ale na konferencji są też obecne osoby z Ameryki Południowej – Gwatemalski biskup odpowiedzialny za ekumenizm w swoim kraju, oraz dwaj księża i pastor z Brazylii.

 

Wszyscy zbieramy się po to, by nawiązać relacje, ale też porozmawiać na główny temat konferencji: “Rozjaśniając ciemność”. Jak w praktyce możemy zanieść światło Chrystusa w ciemności świata? Każdy może podzielić się tym, jak dokonuje tego w swoim regionie świata; jak Duch działa w jego wspólnocie.

Jak już wspomniałam, tę ciemność świata rozjaśnia ewangelizacja. Ale światło Chrystusa jest w nas silniejsze im bardziej pragniemy świętości, im bardziej nasze serce jest przemienione i pełne miłości. A także im prawdziwsze, bliższe mamy relacje między sobą – jako wspólnota jaśniejemy bardziej niż suma jej członków.

 

A jak mocno będziemy świecić jak jeden Kościół, bez podziałów!

 

Sam Jezus mówi, że wtedy dopiero ludzie będą chcieli opuścić ciemność i znaleźć się w Jego Świetle: “Proszę Cię nie tylko za nimi, lecz także za tymi, którzy uwierzą we Mnie dzięki ich nauczaniu, aby wszyscy byli jedno. Podobnie jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, tak i oni niech będą w Nas, aby świat uwierzył, że to Ty Mnie posłałeś.” (J17, 20-21)

 

***

 

Dlatego, starając się rozjaśniać ciemność, pamiętajmy o walce o jedność chrześcijan, aby świat uwierzył. Nie ustając, chociaż możemy zniechęcać się różnicami w doktrynie, może nosimy w sobie zranienia, ale dajmy działać Duchowi Świętemu – dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych.

 

Bądźmy otwarci na innych, z miłością, ale jednocześnie zachowując “święte granice” (to znaczy nie zacierając różnic pomiędzy nami). Ekumenizm nie polega na tym, żeby zatracać to, kim jesteśmy – tak działa świat, który dziś pełen jest pluralizmu; ekumenizm – wręcz przeciwnie – umacnia naszą własną tożsamość. Katolik staje się bardziej katolikiem, protestant protestantem.

 

Zmuszanie kogokolwiek do prozelityzmu – co rozumiem jako nawracanie innych siłą na swoją wiarę – nie jest budowaniem jedności Kościoła. Na konferencji poruszają ten temat goście z Południowej Ameryki, a ich prezentacja najbardziej zapada mi w pamięć. Mówią o tym, że konkwistadorzy najczęściej tak traktowali pierwsze narody obu Ameryk – prozelityzm jest błędem i przekroczeniem granic. Konkwistadorzy nie rozjaśnili ciemności, nie przynieśli światła. Bóg nie działa w ten sposób, nie narzuca się – chociaż w świecie jest ciemność, On nie świeci reflektorem po oczach.

 

Ci Latynoamerykanie podkreślają też, żeby ufać Bogu – on prowadzi każdego człowieka, a efektem jego działania jest inkulturacja Ewangelii w danej kulturze, przykładem czego jest Guadalupe, które niesamowicie ubogaca i pokazuje inną odsłonę Ewangelii.



Jestem też bardzo poruszona modlitwą. W pewnym momencie wszyscy upadamy na kolana, modląc się o jedność wszystkich, którzy wierzą w Chrystusa, i o pojednanie. Klęcząc, nagle czuję, że ustępuje ból w odcinku lędźwiowym, ból, do którego już się przyzwyczaiłam; teraz jednak nagle czuję rozluźnienie mięśni grzbietu i brak napięcia, które powodowało ten ból.

Zaskakuje mnie ta sytuacja, czy dostępuję właśnie uzdrowienia? Pytam się Boga w sercu, co to oznacza. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam takiej ulgi.

Czuję, że Pan Bóg mi pokazuje w ten sposób, że posługa wszystkich osób obecnych na tej konferencji, że praca na rzecz ekumenizmu w ogóle, robi różnicę – tak jak napięcie w moim ciele zniknęło i poczułam ulgę, tak samo działanie na rzecz jedności chrześcijan, rozluźnienie napięć w Ciele Chrystusa, przynosi ulgę w Jego cierpieniu, w Jego pasji. Naprawdę robi różnicę. Grzech podziału rani Jezusa.

***

Jesteśmy powołani do tego, żeby nieść światło Chrystusa w świecie ogarniętym ciemnością. 

  • Możemy wyrobić sobie “markę” chrześcijanina, żeby ludzie mogli łatwiej odnaleźć drogę w ciemności;
  • możemy być uważni na ich potrzeby i gotowi do usłużenia im;
  • możemy dbać o to, by nieść światło Chrystusa w sobie – walczyć o czystość serca;
  • możemy walczyć o nasze relacje we wspólnocie, bo razem świecimy mocniej;
  • możemy działać na rzecz jedności chrześcijan w duchu J 17, 20-21.

Zapraszam też do wzięcia udziału w akcji “20:33”, w kierunku roku 2033 – dwutysiąclecia zmartwychwstania Chrystusa i Pięćdziesiątnicy – codziennie o godzinie  20:33 pomodlić się modlitwą “Ojcze nasz”, w intencji aby każdy w świecie mógł poznać Jezusa, Światłość Świata: