Adres
ul. Ojców Oblatów 1, 54-239 Wrocław
Księgarnia
Pn-Pt: 13:00 - 18.00
Nd: 9:30 - 13:00
Co to znaczy trwać w Jezusie? Podpowiedzi ostatnio szukaliśmy w Dziejach Apostolskich w 2 rozdziale.
Uczniowie Pana trwali w nauce Apostołów, we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. Trwać w Jezusie praktycznie dla uczniów oznaczało spełnienie tych czterech warunków. Oprócz trwania w nauce Apostołów, którym zajmowaliśmy się poprzednio, drugim ważnym elementem jest trwanie we wspólnocie. To jest ten drugi warunek po którym możemy rozpoznać, że trwamy w Panu.
Uczniowie trwali we wspólnocie bo to im pokazał Mistrz. On sam razem z nimi budował wspólnotę. Oni naśladując Go też budują. Nikt do Boga nie idzie sam, idziemy razem. Zwykle gdy dokonuje się jakieś nowe ożywienie w Kościele, poszukuje się nowej gorliwości, przebudzenia w wierzy to ten element dowartościowania budowania życia wspólnotowego też ożywa. To samo doświadczenie niosą ze sobą nowe ruchy Kościelne ostatnich dekad po Soborze Watykańskim 2. Oczywiście budowanie Wspólnoty nie jest łatwe, wielokrotnie zamiast nieść błogosławieństwo przynosi też cierpienie a niekiedy poranieni wzajemnie bracia rozchodzą się i już nie chcą więcej mieć do czynienia z żadną wspólnotą. A jednak jesteśmy przez Słowa Pisma zachęcani aby się nie poddawać.
Dla mnie wspólnota niesie w sobie tak wiele wartości, tu poznałem swoją żonę, tu wychowały się moje dzieci, tu mam przyjaciół i przede wszystkim tu wzrastam w wierze. Pewnie mógłbym wiele czasu spędzić wymieniając powodu dla których warto we wspólnocie trwać. Niewątpliwie, patrzenie na Wspólnotę tylko z perspektywy otrzymywania jakiegoś rodzaju przyjemności czerpanej z fajnie spędzonego czasu, poznania fajnych ludzi szybko skończy się rozczarowaniem, dlatego, że z czasem jednak musimy odkryć, że wszyscy zmagamy się z naszym grzechem, zapatrzeniem w siebie, nadmiernymi oczekiwaniami wobec innych itp. i wady braci stają się dużym problemem. Dla mnie jednak to był krok do uświadomienia sobie, że nie można budować swojej wiary na człowieku tylko na Jezusie a po drugie, że moje słabości są jeszcze większe niż braci a mimo to oni mnie kochają mimo ciemności, którą często noszę. Ten moment, po pierwszej fascynacji życiem wspólnotowym odkrycia, że bracia i siostry mają wady, raniące zachowania stał się kluczowy. Można przecież wtedy sobie powiedzieć; no i prawda wyszła na jaw mieli tu być pobożni ludzie, bardzo wierzący a tu się okazało, że są grzesznikami wobec tego trzeba stąd uciekać. Ale jest coś jaszcze ważniejszego, coś co mogę nazwać jednym z większych odkryć mojego życia – to bycie blisko z ludźmi, których słabości już się poznało stało się wyjątkową okazją do poznania siebie samego. To właśnie tu dowiedziałem się bardzo wiele o sobie samym, jaki jestem, jakim wielkim grzesznikiem ja jestem. Jak bardzo potrzebuję Boga, Jego łaski, jak bardzo nie potrafię kochać. Bez tych bliskich osób nigdy bym tego nie zrozumiał. Zrozumiałem, że to nie bracia i ich wady są problemem ale, że to ja jestem problemem, że to ja potrzebuję nawrócenia, przemiany, nie oni.
Każda wspólnota składa się z osób, które lubimy, mają na nas kojący wpływ, przebywania z nimi daje nam poczucie radości i bezpieczeństwa oraz tych, których obecność jest dla nas wymagająca, nie lubimy z nimi przebywać, rozmowa z nimi jest dla nas dużym wysiłkiem. Wbrew pozorom to właśnie Ci trudniejsi są dla nas szansą wydostania się z tej twierdzy dobrze obwarowanej gdzie dobrze się chronimy przed zmianą serca, przed wzrostem duchowym. We wspólnocie mamy jednych i drugich i potrzebujemy jednych i drugich. Rodzi się czasem pomysł aby tych trudnych się pozbyć, czy wspólnota nie mogłaby się składać tylko z tych fajnych. To jednak jest nie możliwe, to się kończy zawsze katastrofa. Takich wspólnot nie ma ponieważ szybko się rozpadają. Pozorni wrogowie są błogosławieństwem, szansą wzrostu duchowego. To Ci trudni wyzwalają w nas nowe pokłady miłości, to Ci trudni dają nam szansę poznania nas samych i wzrostu w miłości. A właśnie o miłość chodzi. Aby miłość w nas wzrastała, potrzebujemy zbliżyć się do braci i sióstr abyśmy mogli poznać pokłady nieumiejętności kochania innych, które są w nas. Ale nie po to by popadać w rozpacz ale po to by miłość zyskać. To jest Boży plan, sposób na nasze wzrastanie w miłości. Nie potrafimy tego sami z siebie. Możemy to otrzymać od Pana. I to jest następny plus, przestajemy opierać się na własnych siłach a zaczynamy szukać Boga, Jego działania, zaczynamy na Nim budować nasze życie. On powoli dzień za dniem poszerza nasze serce jeśli tylko zdecydujemy się nie uciec przed tą Jego kuracją.